wtorek, 30 czerwca 2015

Rowerowe Orlicke hory & Góry Stołowe

Pogranicze polsko-czeskie to wspaniały rejon na piesze i rowerowe wycieczki, nam do gustu przypadł bardziej pod kątem rowerowym. Jeździć jest gdzie i 4 dni to za mało, żeby przejechać wzdłuż i wszerz, ale wystarczy, żeby łyknąć trochę górskich szlaków i się zmęczyć ;)









Baza noclegowa jest dobrze przygotowana, chociaż polecam nocleg w nieco większej miejscowości. Idealnym miejscem jest np. Kudowa-Zdrój, jest tutaj kilka sklepów (Biedronka, Dino, Rossmann), pizzeri i restauracyjek, basen, odpocząć można w Parku Zdrojowym, zobaczyć Kaplicę Czaszek czy przejść się Szlakiem Ginących Zawodów. Kiedy będziemy mieli już dosyć jazdy na rowerze można wybrać się na Szczeliniec lub Błędne Skały. W razie deszczu polecam wycieczkę do Czech na zwiedzanie zamku w miejscowości Nachod, ok. 15 min drogi, a zamek jest naprawdę spooory. Do wyboru mamy 3 ekspozycje do zwiedzania z przewodnikiem, oczywiście po czesku, przy kupowaniu biletu warto zgłosić, że chcemy folder w języku polskim, pomimo szczerych chęci zrozumienia mądrych rzeczy wygłaszanych przez przewodnika, folder jednak się przydał :) My wybraliśmy pakiet dwóch ekspozycji, ale jeśli ktoś nie jest aż takim miłośnikiem historii zamków czeskich (a my jak się okazało w trakcie, raczej nie jesteśmy), to spokojnie wystarczy jedna ekspozycja np. salony na drugim piętrze, żeby zobaczyć a się nie zamęczyć, nie zagłodzić i nie patrzeć nerwowo na zegarek. Niestety parking przy zamku jest płatny.
Oficjalna strona internetowa -  Zámek Náchod

Po krótkim wstępie jak można spędzić miło czas w okolicach Kudowy-Zdrój żeby tylko nie jeździć na rowerze, przejdźmy do rzeczy :) Jeśli nie mamy super extra kondycji bądź nie lubimy długich asfaltowych podjazdów lub poruszania się po ruchliwej drodze to wygodniej będzie dojeżdżać samochodem na parkingi, te na których parkowaliśmy były bezpłatne.

Dzień I
Trasa popołudniowa, rozgrzewka. Z Kudowy obieramy kierunek północ i czerwonym asfaltowym szlakiem rowerowym pniemy się pod górkę, mijamy Ruchomą Szopkę, odbijamy w kierunku Pstrążnej, cały czas jedziemy rowerowym szlakiem i jesteśmy już za granicą. Lądujemy w miejscowości Zd'arky. Trasy po stronie czeskiej są super oznakowane, każda ma swój numer, więc nawet lepiej mieć mapę w wersji czeskiej. Podczas gdy my mamy tylko kropki, oni mają kropki i numerki ;) Kierujemy się na Nachod piękną cyklotrasą, asfalt lepszy niż na nie jednej naszej drodze. 



W zasadzie to w tym miejscu można by zakończyć rozgrzewkę, z Nachodu do Kudowy ponoć prowadzi cyklotrasa, o której istnieniu niestety się nie przekonaliśmy, ponieważ pojechaliśmy dalej i niby wszystko byłoby ok w dalszej przejażdżce gdyby nie fakt, że było non stop pod górkę. A to "cały czas pod górkę" napotkamy kierując się z Nachodu w stronę Dobrosov, później z miejscowości Vrbiny jest już całkiem przyjemny zjazd do Kudowy.

Dzień II
Podjeżdżamy autem do narciarskiego raju, czyli do Zieleńca. Parkujemy samochód (parkingów jest tu kilka), zdejmujemy rowerki i w górę! A konkretniej w stronę Masarykovej chaty, w której akurat mieliśmy okazję zobaczyć przygotowania do ślubu i wesela, a Państwo Młodzi mieli zjeżdżać na hulajnogach, dość oryginalnie :)
Dzień drugi miał być pod hasłem bunkrów, na mapie, wzdłuż szlaku czerwonego widoczny jest bunkier za bunkrem, trasę jednak można skwitować "bunkrów nie ma ale i tak jest zajebiście". Widocznych bunkrów przy trasie jest kilka, niektóre są naprawdę okazałe, być może gdyby się zagłębić to w lesie jest ich całkiem sporo. Po stronie czeskiej jedziemy ścieżką pomiędzy kosodrzewiną, więc w 30 stopniowym upale w palącym słońcu nie mamy co liczyć nawet na cień cienia. Szlak bunkrów ciągnie się dość daleko, my zjechaliśmy do miejscowości Bartosovice v Orlickch horach i zaraz przejechaliśmy na stronę polską (Niemojów), później Mostowice, Lasówka i po 61 km Zieleniec.
W tym rejonie jeździmy na wysokości ponad 1000 m n.p.m., w drodze powrotnej 600-900 m n.p.m., maksymalna wysokość na tej trasie to 1152 m

ku Masarykovej chacie
Jedziemy dalej, temperatura była taka:



Całkiem malowniczo


Dzień III
Stricte po górkach
Samochód zostawiamy na parkingu w Batorówku, obok Batorowa ;) a dokładniej za Szczytną musimy skręcić w lewo jadąc od strony Kudowy. Jedziemy zielonym szlakiem rowerowym do Pasterki, jest tutaj schronisko i dobry placek po zbójnicku oraz smażony camembert :) Z Pasterki ruszamy żółtym, po stronie czeskiej niebieskim do Machowskiej Lhoty. Po przekroczeniu granicy robi się ostry zjazd, a nawet bardzo ostry, którego dodatkowym minusem jest niezbyt stabilne podłoże składające się z ruchomych kamieni, ale kiedy kończą się kamory zjazd robi się bardzo przyjemny :) Dalej czerwonym szlakiem wracamy do Polski (Machowska Droga) i znowu cały czas pod górę... aż do Karłowa, a stąd zielonym do samochodziku. Łącznie to 32 km, wysokość przeważnie 700-900 m n.p.m, maks. 890 m n.p.m.


Dzień IV
Czwartego dnia nie mogliśmy się zdecydować na wycieczkę....


... więc pojechaliśmy autem nad czeskie jezioro za Nachodem, Vodní nádrž Rozkoš, jezioro fajne zwłaszcza dla kitesurferów i windsurferów.
Po drodze polecam też zatrzymać się w Kłodzku na zwiedzanie twierdzy (ale nie chodzi mi o galerię handlową o tej samej nazwie) i Starego Miasta, nie jest duże, ale naprawdę bardzo ładne i przyjemne na przechadzkę.

Galeria zdjęć Rowerowe Orlicke hory & Góry Stołowe


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz